Jarosław Gowin Jarosław Gowin
1787
BLOG

Sędziowie, nie bójcie się reform!

Jarosław Gowin Jarosław Gowin Polityka Obserwuj notkę 30

Sprawując urząd Ministra Sprawiedliwości rozpocząłem konieczne reformy wymiaru sprawiedliwości. Ich celem jest większa sprawność sądów, informatyzacja i taka konstrukcja sądownictwa, która będzie lepiej służyła Polakom. Rozpoczęte przeze mnie w ciągu półtora roku działania były zaledwie pierwszym krokiem w kierunku zmian, których potrzebujemy. Niestety każda reforma budzi opór przynajmniej części środowiska sędziowskiego. Dlatego jestem wdzięczny mojemu następcy za kontynuację tych trudnych, ale dobrych i koniecznych działań.

Kwestionowanie przez część elit sędziowskich prawa Ministra Sprawiedliwości i rządu w ogóle do reformowania skostniałej struktury polskiego wymiaru sprawiedliwości jest realnym problemem. Po raz kolejny wybuchł on za sprawą uchwały Sądy Najwyższego, która kwestionuje decyzje o przenoszeniu sędziów w wyniku reorganizacji, ponieważ były podpisane w imieniu ministra przez podsekretarzy stanu. Konsekwencją tej uchwały stał się bunt części przeniesionych sędziów, którzy odmówili prowadzenia rozpraw. Sprawa ma w tej chwili charakter marginalny w skali kraju, ale dzisiejsza „Gazeta Wyborcza” już krzyczy na trzeciej stronie: „Przez Gowina nie sądzą”. Podobne hasła, które zniekształcają sens reformy sądownictwa można znaleźć także w innych mediach. Tymczasem odmowa wypełniania służbowych obowiązków przez kilkudziesięciu sędziów to sprawa poważna i wymaga poważnego potraktowania. Dlatego pozwolę sobie wyjaśnić kilka kwestii.

Po pierwsze, zgodność z Konstytucją dokonanej przeze mnie reformy 79 najmniejszych sądów, potwierdził Trybunał Konstytucyjny. Ponadto sama Konstytucja, która w art. 180 ustanawia zasadę nieusuwalności sędziów, stanowi, żew razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia. Właśnie w takim trybie byli przenoszeni sędziowie - nie tylko w ramach dokonanej przez mnie reformy, ale także w ramach wszystkich reorganizacji sądownictwa jakie miały miejsce po wejściu w życie Konstytucji z 1997 r. Gdyby więc traktować uchwałę SN nie jako wydaną w jednostkowej sprawie, ale jako zasadę prawa (sam SN jej tak nie traktuje) oznaczałoby to podważenie wszystkich decyzji o przeniesieniu sędziego, które z upoważnienia ministra podpisali podsekretarze stanu. Sprawa te dotyczyłaby więc ponad 2000 sędziów i setek tysięcy wydanych wyroków lub spraw będących w toku!
Kolejnym publicznie znanym faktem jest to, że ostania uchwała SN zaprzeczyła czterem wcześniejszym uchwałom lub postanowieniom tego sądu. Trudno orzec, który z poglądów wyrażonych przez SN należy uznać za wiążący. Najlepiej byłoby, gdyby Sąd Najwyższy sam rozstrzygnął te wątpliwości, zamiast powodować stan niepewności i destabilizować pracę sędziów. Na szczęście stanowisko SN nie wpłynęło na pracę ogromnej większości polskich sędziów. Znaleźli się jednak tacy, którzy potraktowali pogląd SN jako pretekst do niewykonywania obowiązków, za które płaci im budżet państwa.
Po trzecie, nie mogę się zgodzić z poglądem Sądu Najwyższego, jakoby podsekretarze stanu nie mogli zastępować w czynnościach Ministra Sprawiedliwości. Pogląd taki jest niezgodny z Konstytucją, Ustawą o Radzie Ministrów oraz orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego. Minister zgodnie z ustawą o Radzie Ministrów wykonuje swoje zadania przy pomocy sekretarza i podsekretarzy stanu, gabinetu politycznego ministra oraz dyrektora generalnego urzędu. W żadnej ustawie nie ma mowy o tym, by ten model wykonywania zadań nie dotyczył Ministra Sprawiedliwości i wykonywanych podejmowanych przez niego działań. Taki stan prawny potwierdził Trybunał Konstytucyjny w wyroku 10 kwietnia 2001 roku, sygn. akt U 7/00.
W końcu należy dodać, że wyjściem ze spowodowanego uchwałą SN zamieszania nie jest proponowane przez Krajową Radę Sądownictwa potwierdzenie z mocą wsteczną wszystkich decyzji o przenoszeniu sędziów przez Ministra Sprawiedliwości. Takie działanie byłoby przyznaniem, że setki czy nawet tysiące decyzji podejmowanych na przestrzeni ostatnich 16 lat było nieważnych! Powodowałoby to katastrofalne skutki dla wszystkich spraw prowadzonych przez przeniesionych sędziów. Wariant proponowany przez KRS nie da się też pogodzić ze standardami wynikającymi z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (wyrok z 25 października 2011 r. w sprawie Richert przeciwko Polsce).
Podsumowując: Minister Sprawiedliwości odpowiada za sprawne funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, a nie za dobre samopoczucie niektórych sędziów. Sądy, na czele z Sądem Najwyższym, powinny orzekać na podstawie prawa. Nie mogą kierować się źle rozumianą solidarnością środowiskową czy własnymi, partykularnymi interesami.
Problem sprowokowany uchwałą 7 sędziów SN dotyczy istoty funkcjonowania władzy wykonawczej i uprawnień ministra sprawiedliwości, w tym jego prawa do reformowania niewydolnych struktur polskiego sądownictwa. Ponieważ niektóre poglądy wyrażone przez SN i dokonywana przezeń wykładnia prawa są nie do pogodzenia z Konstytucją i ustawami, nie jest wykluczone, że tą kwestię rozstrzygnie dopiero Trybunał Konstytucyjny.

Prezes partii Polska Razem. Filozof, polityk, poseł, były minister sprawiedliwości. Entuzjasta wolnego rynku i aktywności obywatelskiej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka